piątek, 6 czerwca 2014

Igrzyska Śmierci, ale co po nich?

Gdyby ktoś zapytał mnie jaka jest moja ulubiona książka bez wątpienia odpowiedziałabym, że cała seria Igrzysk Śmierci. Przeczytałam ją dość dawno temu i powiem wam, że jeżeli nie przeczytałaś jej jeszcze, to szybciuto leć do biblioteki, bo takie geniusz pisarski zdarza się rzadko! To, że znów poświęcam post Igrzyskom to nie żadna pomyłka!

 Wiele osób w tym i ja jesteśmy źli na to jakie było zakończenie. Nie chodzi nam o to co na końcu się stało, wkurza nas to jak Epilog został napisany. Bo spokojnie z tego mogłaby powstać kolejna cześć, a upchanie tylu informacji na 4 stronach, to nie to do czego przyzwyczaiła nas Suzzane! Przecież to co pokochaliśmy w całej serii to szczegółowa opisowość każdej sytuacji, w której bohater się znajduje, doskonale wiemy co dany bohater czuje, a my możemy z bardzo dużą dokładnością wyobrażać sobie całą scenerie i czuć jakbyśmy byli tam razem z naszymi postaciami. Jak dla mnie epilogu nie musiałoby być wcale samo zakończenie książki jest tak piękne i wzruszające, a my sami moglibyśmy wyobrażać sobie jak losy naszej ukochanej pary by się potoczyły.

 

 Ostatnio trafiłam na bardzo ciekawy blog, w którym autorka tworzy własne zakończenie Kosogłosa, na podstawie całej serii. Styl pisania bardzo przypomina ten autorki książki, a mnie osobiście urzekł ten pomysł w szczególności, że często przypomina ona w swoich notatkach dawne historie z książki. Przeczytaj go po tym jak przeczytasz książkę nie wcześniej! ;)

Już wcześniej pisałam o Igrzyskach, porównywałam wtedy film i książkę. Byłam wtedy bardzo zła na film, a jak będzie podczas tegorocznej premiery Kosogłosa? Tego na pewno dowiecie się u mnie na blogu za kilka miesięcy! ;) Kliknij TU! aby przejść do posta!

Przepraszam za małą aktywność w ostatnim czasie. Wiele rzeczy zwaliło się na raz i brak weny doskwiera, ale dziś post tak jak zwykle w piątek.;)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz

Bardzo dziękuję za twój komentarz! To bardzo wiele dla mnie znaczy. :)