wtorek, 22 kwietnia 2014

Kiedy życie staje się inne...

Bardzo dobrze znana serialowiczka wielokrotnie zapadała w niesłychaną fascynacje nowym lub towarzyszącym jej od dzieciństwa serialem. Oglądnęła ona dużo seriali tych opierających się na przyjaźni, opowiadających o karierze, czy po prostu o życiu czasami też tym nie realnym. Za każdym razem gdy zaczynała oglądać jakiś serial, który ją urzekł, zakochiwała się w ich postaciach. Tak było i tym pewnym razem. Nieraz  ten serial widziała w telewizji lecz zazwyczaj był na uboczu, nie wyróżniał się niczym szczegolnym lecz powoli wkradał się w jej serce. 

 Gdy dowiedziała się, że nadchodzi finał 9 sezonu i jednocześnie serialu, postanowiła oglądnąć wszystko jeszcze raz dokładnie i starając się nie ominąć żadnego ważnego wątku. Niestety nadszedł ten dzień w którym musiała pożegnać się z serialem. Nastał ostatni odcinek, w którym odmieniło się wszystko co o tym serialu wiedziała, z czym żyła przez kilka lat.

 Ktoś pomyśli, że to tylko głupia telenowela, dla niej nie było to obojętne. Zazwyczaj seriale kończyły się głębokim happy endem lub z dobrą przesłanką na przyszłość. Tym razem tak nie było, wszystko zakończyło się tak jak w życiu niestety bywa. Grupa przyjaciół rozeszła się, mając inne priorytety w życiu. Oczywiście nie obyło się bez wspaniałych i wzruszających chwil. Żółta parasolka na zawsze pozostanie w jej sercu. Mimo dobrych i złych chwil z serialem, mimo opadającego poziomu, będzie o nim pamiętać jako o filmie bardzo życiowym, o grupie przyjaciół, która razem dorastała. Nawet bohater po którym nie można było się spodziewać takiej zmiany jak przejście z wiecznego podrywacza, na kochającego tatę, mówiącego, że jego córka jest jego jedyną miłością w życiu.... To dalej wzbudza w niej dalej wiele emocji...

A ty wiesz jaki to jest serial? Już każdy dobry fan mógł domyślić się po żółtej parasolce. Taki jest mój punkt widzenia serialu, a jaki jest twój? Mam nadzieję, że inna forma postu się spodobała! Do usłyszenia już w Piątek. :)

niedziela, 20 kwietnia 2014

Co dalej z blogiem?


Cześć wam! W domu nareszcie posprzątane, ciasta upieczone i nareszcie można zrelaksować się przed komputerem? Zgadłam? Mam tak samo. Wszystko byłoby pięknie gdyby nie mój zamulający i często nie działający internet. Czy on nie rozumie, że końcówka dziewiątego sezonu How I met your Mother i najnowszy odcinek Glee z niecierpliwieniem czekają, aż w końcu je oglądnie? ;) 

 Ale nie o tym dzisiaj mowa! Dzisiaj będzie post o tematyce bardzo luźnej oczywiście bez mojego malutkiego narzekania się nie obejdzie. Blog istnieje już ponad pół roku, a jego rozwój nie idzie w zbyt dobry kierunku. Martwi mnie mała liczba obserwatorów, odwiedzających i jak na tak duży okres czasu jak tu piszę, wasz mały odzew. Wiem, że większość ludzi wchodzi ty tylko ze względów na przepisy, ale chcę także zachęcić kogoś postami o luźniej tematyce. 

Jeśli masz pomysł jak rozwinąć bloga, jak ludzie mogliby go zauważyć daj mi znać w komentarzu lub na e-mail. Bardzo lubię pisać i robi mi to ogromną przyjemność. Miło by było pisać nie tylko dla siebie samej, więc bardzo proszę o Wasze wsparcie, dodając się do obserwatorów. Nawet nie wiesz jak cieszy mnie nowy komentarz czy nowy obserwator, który będzie tutaj zaglądał z przyjemnością. ;)

Do usłyszenia już nie długo. Przepraszam za moje małe narzekanie lecz chcę się rozwijać w tym co robię , a nie stać w miejscu. Postępować tak jak moje motto, które zostało oprawione i postawione w widocznym miejscu w moim pokoju  „Rób coś z pasją lub nie rób tego wcale”!  ;)

piątek, 18 kwietnia 2014

Świąteczne Wypieki!

 Kiedy wszystkie zakamarki w domu są już posprzątane nareszcie mogę oddać się przyjemnościom. Kto wyobraża sobie święta bez słodkości? Ciast, ciasteczek, mazurków jak dla mnie nigdy za wiele. W tym roku piekę tylko trzy ciasta, bo inne zostały już kupione. Nic nie smakuje tak dobrze jak własny wypiek i do tego gorąco Was zachęcam. W te święta nie obejdzie się bez tradycyjnej babki piaskowej, szarlotki i snikersa. Wszystko wykonane z domowych zapasów tu nic nie ma prawa się udać. A jak wyglądał mój świąteczny piątek zobaczcie sami!


Snikers w wersji małej słodkiej przekąski zna chyba każdy teraz czas na smakowite ciasto. Pyszne orzechy polane miodem, a pod nimi pyszny karmel i masa budyniowa. Pyszności, które właśnie leżakują, aby były mięciutkie na święta, były moim pierwszym dzisiejszym wypiekiem. Oczywiście niedługo przepis na to małe cacko pojawi się na blogu.

 Drugim ciastem, był sprawdzony przepis na Szarlotkę, który mogliście już poznać na moim blogu. Jak zwykle wyszła perfekcyjna. Jest to chyba jedyny przepis, który mnie nigdy nie zawiódł. Szarlotkę robi się bardzo prosto i szybko, a wychodzi niesamowita. Uwielbiam tą piankę na samym szczycie, która chowa pod sobą pyszne, zapieczone jabłka z cynamonem. Mniam... szkoda, że trzeba czekać dwa dni na jej skosztowanie. To nic, że Wam też robię smaka ;)

Licze na to, że post przypadł Ci do gustu. Czekam na twoje zdjęcie świątecznego wypieku! A ja wracam do świątecznych porządków. ;)
 Już dziś życzę Wam Wesołych Świąt, spędzonych w gronie rodzinnym, mokrego Śmigusa Dyngusa i wielu słodkich chwil z wypiekami.
 

sobota, 12 kwietnia 2014

Nowy Wygląd! Edycja Wiosenna

 Pamiętacie stary wygląd, który był przygotowywany na wiosnę? Na początku podobał mi się, ale jak dla mnie był za mało wiosenny, radosny i dość nudny. Nowy wygląd jest bardziej w stylu dziewczęcym i wiosennym, ale zawiera wszystkie elementy które uwielbiam. Kwiaty, Paryż czy zdjęcia górskiego krajobrazu dzięki, któremu na samą myśl przychodzi mi myśl o urokliwych widokach i świeżym powietrzu w naszych górach.Wchodząc tu czuję się przytulnie i sam nagłówek zachęca mnie do zaglądnięcia, mam nadzieję, że Ty także masz takie odczucia!

Co sądzicie o nowym wyglądzie? Czy jest lepszy od wcześniejszego? 
Stary wygląd.

Nie zapomnij dodać się do obserwatorów bloga, wystarczy wejść TU i kliknąć ramkę z napisem dodaj do obserwatorów.

piątek, 11 kwietnia 2014

Ulubieńcy Marca!

Wiem, wiem dawno ich nie było prawda? Jak dobrze mnie znacie nie będą to typowi ulubieńcy kosmetyczni, czy ubraniowi, ponieważ nie będę na siłę wpychać tutaj czego czym za bardzo się nie interesuje w życiu lub jest mi obojętne. Ten miesiąc minął mi bardzo szybciutko, a to jakieś sprawdziany, czy skrócone lekcje. Oczywiście nie zabrakło czasu na przyjemności, co było moim faworytem marca, zobaczcie już teraz!

SERIAL
  Pretty little liars tych dziewczyn nie trzeba nikomu przedstawiać. Serial dość nietypowy i oryginalny. Fabuła dotycząca poszukiwania tajemniczego A oraz nagłego zaginięcie jednej z przyjaciółek, to nikomu nie może się nudzić! Są moim faworytem bo zakończył się kolejny sezon i to zakończył się fenomenalnie. Wszyscy fani z pewnością nie mogą doczekać się kolejnych odcinków. Jeśli nigdy nie oglądałaś tego serialu, gorąco polecam, bo coś innego niż ckliwe historyjki, czy kolejne miłosne perypetie na długo nie zostaną Ci w pamięci, a ten serial niewątpliwie tak. 

YOUTUBER


Moja kolekcja youtuberów stale się powiększa i coraz częściej odnajduje nowe wyjątkowe perełki. W tamtym miesiącu urzekła mnie dobrze znana zagranicznej widowni paczka znajomych, czyli Zoella, Alfie, Joe i wielu innych, którzy wybrali się na wyprawę do USA! Oczywiście nie obyło się bez codziennych vlogów z tego wydarzenia. Byli bardzo oblegani przez fanów wszędzie gdzie tylko się pojawiali, nie wiem jak mogli w tych warunkach odpoczywać. ;)

 Co jakiś okres czasu bardziej lub mniej oglądam codziennie vlogi dwóch rodzin, a właśnie jednej z nich SacconeJolys właśnie urodził się śliczny chłopczyk. Cieszę się razem z nimi i przeżywam ich kolejne doświadczenia w życiu.

To byli moi ulubieńcy marca, a jacy są twoi? Czy znasz, któreś z ukazanych w moim poście postaci? 
 Do napisania, jak zawsze w Piątek!

poniedziałek, 7 kwietnia 2014

Relacja z Secound really cake challange!

Jak mogłyście się dokładnie dowiedzieć z ostatniego piątkowego postu. Stanęłam przed kolejny wyzwaniem upieczeniu tortów, nie dla siebie, ani rodziny, więc robiłam je pod presją. Dobrze już wiecie jak to wyglądało za pierwszym razem teraz czas na relacje z pieczenia dwóch kolejnych tortów! 

 Za pierwszym razem piekłam cztery biszkopty, wszyscy pewnie teraz myślą, że to łatwe i szybkie, bo przecież można spokojnie upiec dwa biszkopty za jednym razem lecz każdy piekłam osobno, a to wszystko wraz z przełożeniem masą i udekorowaniem w kilka godzin nie mogło skończyć się za dobrze. Tym razem wiedziałam co mnie czeka. Pewna obaw stanęłam do tego zadania w piątek, choć humor nie dopisywał, bo kto byłby pełen energii wstając po 4 do szkoły... Wszystko szło dobrze, do momentu dekorowania tortu. Piec ciasta umiem, bo robię to dość często i długo lecz z dekorowaniem tortów masz duże problemy. Powód jest prosty, nie dekoruje tortów często, więc nie mam w tym jakiekolwiek wprawy. Ważne, żeby smakował, nie? 

Oto efekt jednego z moich tortów, tak wiem nie jest to wielkie arcydzieło, ale nie miało zbyt dużo czasu na ich dekorowanie, a masa cukrowa wcale nie chciała ze mną współpracować. 


 Praktyka czyni mistrza i mam nadzieję, że z czasem i z coraz większym doświadczeniem będę tworzyć raz za razem lepsze torty, które będą kusić nie tylko smakiem, lecz także wyglądem. ;)
 Do usłyszenia już w Piątek! :)

piątek, 4 kwietnia 2014

Secound really cake challange!

 Pamiętacie gdy jakiś czas temu pisałam post z wielką ekscytacją i radością o nowym wyzwaniu jakie mnie czeka. Wyzwaniem było wykonanie na raz dwóch tortów. Pamiętam to bardzo dokładnie, straszny pośpiech aby upiec cztery blaty biszkoptów, przełożyć je masami i jeszcze ozdobić, a to tylko w dosłownie kilka godzin. Niewykonalne? 
   
 Mi wcale tak się nie wydawało, byłam pewna siebie, że wszystko pójdzie gładko, a moje pierwsze torty, dla kogoś innego niż moja rodzina, czy znajomi wyjdą co najmniej na takim poziomie jak cukiernika po 10 lat pieczenia.  Z pewności siebie jaka towarzyszyła przy pieczeniu biszkoptów i planowaniu jak wyglądać ma tort, nie został już za wiele, gdy przyszedł czas na dekorowanie. Jednak, udało mi się stworzyć coś co mogłam pokazać tym ludziom.


Z perspektywy tych kilku miesięcy, widzę jakie błędy popełniałam i jak stres mnie zjadł. Po tym czasie czeka mnie kolejna próba upieczenia kolejnych dwóch tortów. Wiem teraz, że trzeba je zrobić bez pośpiechu i z wielką cierpliwością, której mi ostatnio zabrakło. Z większym doświadczeniem przystąpię do ich wykonania. 

Efekty mojej pracy na pewno ukarzą się na blogu. Jako relacja z tych dwóch dni ciężkiej pracy oraz również jako przepisy na dwa torty! Do usłyszenia już za tydzień z moimi mam nadzieje dobrze wykonanymi i smacznymi tortami! :)