Dziś jestem szczęśliwa i troszkę zmęczona, ponieważ nareszcie zaznałam porządnego ruchu w te wakacje. Nabrałam siły i motywacji, aby w końcu zacząć robić to co lubie i pojechałam na kort. Mimo, że nie grałam pierwszy raz, to czułam się głupio widząc te wszystkie 5 latki, które trenowały z instruktorem i umiały one większe podstawy gry niż ja. No dobra prawie ;) W końcu zaznałam równowagi pomiędzy uprawianiem sportu, a leniuchowaniem. Maratony serialowe poszły w kąt (no może nie do końca). Tak jak mówią co za dużo to nie zdrowo, więc spędzać dnie na nic nie robieniu dalej będą istnieć w moim życiu, ale moja ostatnia chęć robienia czegoś powoli zaraża innych. To dopiero początek wakacji i mam jeszcze kilka świetnie zapowiadających się dni. I nie chodzi tu o przygodę z kolejnym serialem!
Ostatnio czuje się coraz to pewniejsza w blogowaniu i codziennie włącza mi sie lampka, że trzeba napisać nowy post. Oby to nie przeminęło po końcu lipca. Mam nadzieje, że się nie wypale i dziękuję wszystkim za komentarze. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, wiedzieć, że mimo wszystko nie jestem tak beznadziejna. Do usłyszenia jutro!
Ostatnio czuje się coraz to pewniejsza w blogowaniu i codziennie włącza mi sie lampka, że trzeba napisać nowy post. Oby to nie przeminęło po końcu lipca. Mam nadzieje, że się nie wypale i dziękuję wszystkim za komentarze. Nawet nie wiecie ile to dla mnie znaczy, wiedzieć, że mimo wszystko nie jestem tak beznadziejna. Do usłyszenia jutro!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz
Bardzo dziękuję za twój komentarz! To bardzo wiele dla mnie znaczy. :)